Szpiedzy w Europarlamencie…
Na początku kwietnia czeska służba bezpieczeństwa poinformowała, że poseł Alternatywy dla Niemiec (AfD), kandydujący w wyborach do Europarlamentu Petr Bystroň, ma powiązania z prorosyjską siatką skupioną wokół Wiktora Medwedczuka – ukraińskiego oligarchy wspierającego Kreml. Kontrwywiad wysunął swoje oskarżenia na podstawie pozyskanych nagrań audio.
Wskazywały one na szeroko zakrojoną operację propagandową, prowadzoną przez rosyjskich agentów wpływu na terenie Unii Europejskiej. Według Czechów działali oni przede wszystkim za pośrednictwem portalu Voice of Europe. Dodatkowo, zdaniem premiera Belgii Alexandra De Croo, unijnym prawodawcom płacono za rozpowszechnianie rosyjskiej propagandy. Przykładowo, łotewska europosłanka Tatjana Ždanoka miała przez lata pracować jako agentka rosyjskich tajnych służb. Zarzuty dotyczą polityków z Niemiec, Francji, Polski, Belgii, Holandii i Węgier.
Bystroň oświadczył, że „nie przyjął żadnych pieniędzy za popieranie prorosyjskiego stanowiska” i poprosił czeskich urzędników o przedstawienie dowodów swojej współpracy. Zdaniem polityka, oskarżenia stanowią zemstę rządu premiera Petra Fiali. AfD podjęła decyzję, aby poprzeć swojego posła. Oznajmiono, że partia „musi założyć niewinność Bystronia”, powołując się na jego „gwałtowne” zaprzeczenie oskarżeniom.
„Od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku widzimy intensyfikację rosyjskiej dezinformacji na terenie Niemiec” – zaznacza Patrycja Tepper z Instytutu Zachodniego. „Pomimo zablokowania stricte prorosyjskich portali, takich jak RT DE (Russia Today Deutsch), dezinformacja i propaganda rozprzestrzeniają się za pomocą kanałów na Telegramie, TikToka czy też partii skrajnej prawicy (AfD) bądź lewicy (Sojusz Sary Wagenknecht), które przekładają prorosyjskie treści na grunt niemiecki”.
… i szpiedzy w Berlinie
Jak podał Prokurator Generalny przy Federalnym Trybunale Sprawiedliwości Niemiec, w połowie kwietnia bawarska policja aresztowała dwóch mężczyzn, których oskarżono o bycie rosyjskimi tajnymi agentami. Mieli oni planować akty sabotażu, skierowane na obiekty przemysłowe i wojskowe w Niemczech, w celu zakłócenia pomocy militarnej udzielanej Ukrainie. Oskarżeni mieli być gotowi do „przeprowadzania ataków z użyciem materiałów wybuchowych i podpaleń”.
Jak podaje Deutsche Welle, w tym tygodniu w Düsseldorfie rozpoczął się proces pracownika Bundeswehry (w stopniu kapitana), który został oskarżony o szpiegowanie na rzecz Rosji i ujawnianie tajemnic państwowych. Mężczyzna pracował w ośrodku wyposażenia, technologii i wsparcia operacyjnego Bundeswehry w Koblencji. Podobne przypadki, związane z oskarżeniami o szpiegostwo bądź przeprowadzanymi atakami hakerskimi, jedynie zyskują na intensywności.
„Poziom rosyjskiego szpiegostwa w Niemczech podobno jest obecnie na poziomie zimnowojennym. To bardzo duży problem. Faktycznie, ostatnio doszło do wielu zatrzymań. Zbliżają się wybory do europarlamentu i ma to też wydźwięk polityczny. Wcześniej panowała opinia, że służby niemieckie koncentrowały się na innych tematach niż szpiegostwo ze strony Moskwy” – mówi Tepper.
„Zdaniem niektórych mogło to wynikać z ówczesnego robienia interesów z Rosją i powiązań z Kremlem na poziomie wysoko postawionych polityków. Do dzisiaj nie ma woli politycznej, aby wyjaśnić te zdarzenia w komisjach śledczych, a nasza wiedza na ten temat jest bardzo ograniczona. Nie zapominajmy jednak, że służby również mają ograniczone zasoby i nie są w stanie w równym stopniu śledzić wszystkich zagrożeń w państwie” – dodaje ekspertka.
Skrajna lewica i skrajna prawica – tak daleko, a tak blisko
Oskarżenia, dotyczące możliwych powiązań ze środowiskami prorosyjskimi i wspierającymi putinowski reżim, padają najczęściej wobec AfD – skrajnie prawicowej niemieckiej partii, założonej w 2013 roku z inicjatywy ekonomisty Bernda Luckego. Początkowo w jej programie skupiano się na sprzeciwie wobec strefy euro i eurosceptycyzmie, kolejno przewodzić zaczął sprzeciw wobec migracji oraz islamu.
W wyborach federalnych w 2021 roku AfD była piątą co do wielkości partią. W lipcu ubiegłego roku badania Deutschlandtrend sugerowały, że partia cieszy się poparciem w wysokości 20 procent w całych Niemczech. Według badania Simon Schnetzera „Jugend in Deutschland 2024”, poparcie dla AfD w grupie wiekowej 14-29 lat wzrosło ponad dwukrotnie w ciągu ostatnich dwóch lat i wynosi obecnie 22 procent. Od czerwca 2023 roku AfD zajmuje w sondażach drugą pozycję w Niemczech, tuż za CDU/CSU, jednak w wyniku ostatnich skandali partii grozi wyprzedzenie przez SPD w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
„W momencie swojego powstania AfD nie była partią prorosyjską. Zaczęło się to jednak zmieniać wraz z kolejnymi wizytami posłów w Moskwie” – zaznacza Tepper. „Politycy AfD są tam przyjmowani z honorami, m.in. przez ministra spraw zagranicznych Ławrowa. Ostatnio politycy lokalni z Bawarii pojechali jako obserwatorzy wyborów prezydenckich w Rosji. Występowali w rosyjskich mediach, mówiąc, że demokracja w Moskwie jest dużo lepsza niż w Berlinie. Zdaniem polityków AfD współpraca Europy z Rosją byłaby najlepszym rozwiązaniem – połączeniem interesów ekonomicznych z antyglobalistyczną agendą Putina”.
Nie tylko skrajna prawica jest doskonałym forum rozprzestrzeniania proputinowskiej propagandy i rosyjskiej dezinformacji. Sojusz Sary Wagenknecht, znajdujący się po lewej stronie skrajności politycznego spektrum, również dokłada swoją cegiełkę do kremlowskiej narracji w Niemczech. Partia powstała w styczniu 2024 roku i została założona przez dziennikarkę Sarę Wagenknecht. Większość członków-założycieli należała wcześniej do Partii Lewicy. Partia co prawda nie posiada ustalonego programu, jednak wyraźnie widać jej krytyczne podejście do Unii Europejskiej.
Jak podkreśla Patrycja Tepper, AfD i Sojusz Sary Wagenknecht są do siebie w gruncie rzeczy podobne. „Obie partie chcą wznowienia współpracy energetycznej z Rosją. Pozycjonują się również jako partie pacyfistyczne, szczególnie w przypadku skrajnej lewicy. Chcą wstrzymania dostaw jakiejkolwiek broni dla Ukrainy. Krytykują sankcje gospodarcze, nałożone na Rosję i postulują ich jak najszybsze zniesienie, argumentując, że tak naprawdę nie szkodzą one Moskwie, a Berlinowi. Nierzadko przejmują rosyjskie narracje dotyczące obwiniania Ukrainy – oraz NATO – za rozpoczęcie konfliktu” – mówi ekspertka.
Wśród podobieństw w innych obszarach Tepper wymienia osłabianie procesów centralizacyjnych, zachodzących w Unii Europejskiej czy masową migrację do Niemiec (co jednak bardziej akcentuje AfD), a także podnoszenie kwestii wadliwej niemieckiej infrastruktury i aspektów społecznych oraz socjalnych (to mocniej podkreśla partia Wagenknecht). „Zdaniem skrajnej lewicy pieniądze przeznaczane na obronę Ukrainy powinny trafić do niemieckich emerytów i osób potrzebujących” – mówi ekspertka.
Stara miłość nie rdzewieje
Kilka dni po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, 27 lutego 2022 roku, kanclerz Olaf Scholz wystąpił z przełomowym ogłoszeniem. Zeitenwende, epokowa zmiana, miała zakończyć lata niemieckiej Ostpolitik – strategii sięgającej czasów Willy’ego Brandta i Helmuta Schmidta, której celem miało być osłabienie wpływów komunistycznych poprzez współpracę ekonomiczną (kolejno przeniesiono to myślenie na Rosję).
„Atakiem na Ukrainę prezydent Rosji Putin rozpoczął z zimną krwią wojnę agresywną (…) To nieludzkie. Jest to naruszenie prawa międzynarodowego. Nic i nikt nie jest w stanie tego usprawiedliwić (…) Żyjemy w epoce przełomowej. A to oznacza, że świat później nie będzie już taki sam jak świat wcześniej” – podkreślał Scholz w swoim wystąpieniu dwa lata temu. Zadeklarował wówczas pełne poparcie dla zaatakowanej Ukrainy, a także przedstawił pomysły początkowych sankcji.
Od 2022 roku Berlin przeznaczył również znaczne sumy na finansowe i militarne wsparcie Kijowa. Jak podaje Kiel Institute for the World Economy, w wartościach bezwzględnych Niemcy przekazały Ukrainie ponad 14 mld euro pomocy militarnej do końca lutego bieżącego roku, co pozycjonuje je na drugim miejscu po USA. Jednak jeśli uwzględni się w danych, jaką część PKB stanowiła niemiecka pomoc, Berlin spada na 12. miejsce – po Estonii, Holandii, Finlandii czy Polsce.
Wiekopomne słowa kanclerza Scholza warto zestawić z politycznymi sygnałami, wskazującymi na obecny nadal rosyjski resentyment w politycznych strukturach Niemiec. Przykładem mogą być doniesienia o cenzurowaniu przez Manuelę Schwesig (SPD) raportu dotyczącego działalności Fundacji Klimatycznej, która była finansowana przez rosyjski Gazprom i wykorzystywana do sfinalizowania projektu Nord Stream 2. Patrycja Tepper zaznacza, że równie symboliczne stało się składanie urodzinowych życzeń Gerhardowi Schröderowi przez wielu prominentnych polityków SPD, wśród których nie zabrakło również Olafa Scholza. Pod domem byłego kanclerza pojawili się również przedstawiciele ambasady Rosji.
Jak przyznaje Tepper, wszyscy zastanawiają się nad szczerością Zeitenwende i dogłębną zmianą dotychczasowego kierunku niemieckiej polityki zagranicznej: „Partia Zielonych rzeczywiście była przeciwna budowie Nord Stream 2, jeszcze zanim Rosja zaatakowała Ukrainę. Pozostałe partie są na tyle przesiąknięte rosyjskimi wpływami czy sympatiami (przede wszystkim socjaldemokracja), że niektórzy działacze do dzisiaj mają problem, aby zaakceptować nowy kierunek polityczny ogłoszony przez Olafa Scholza”.
„Wszyscy, którzy nie do końca nadążają za Zeitenwende – a stanowią silną grupę (również w SPD) – odwołują się do idei Willego Brandta, Ostpolitik, zmiany Rosji przez zbliżenie i handel” – podkreśla ekspertka. „Komentarze skrajnie pacyfistyczne o niezapewnianiu broni Ukrainie, zostały przejęte przez partie skrajne. Jednak wieloletni członkowie SPD nie zmienili diametralnie swojej mentalności wobec Rosji. Również teraz pojawiają się głosy socjaldemokratów, mówiące, że zbrojeniom nie ma końca, a jedyny sposób zakończenia konfliktu to zawieszenie broni”.
Tepper podkreśla, że należy być ostrożnym wobec niemieckich deklaracji: „Wszyscy chcielibyśmy, aby Berlin zmienił swój stosunek do Moskwy, jednak nie możemy myśleć życzeniowo i ufać, że nastąpiła trwała zmiana niemieckiej mentalności. Jest to raczej chwilowy zwrot w polityce”.
„Panuje przeświadczenie, że korzyści, które płynęły z współpracy z Moskwą, były gigantyczne. Wydaje mi się, że Niemcy mogą w pewnym momencie przyjąć narrację: kryzys finansowy może doprowadzić do jeszcze większego wzrostu notowań partii skrajnych; aby temu zapobiec należy wprowadzić ustępstwa w sankcjach i ratować gospodarkę. Jedna nitka Nord Stream 2 pozostaje sprawna – to też pewien symbol” – zaznacza ekspertka.