Docelowy system energetyczny będzie bardziej sprawiedliwy
Po pierwsze – powszechność tego procesu. Zwróćmy uwagę, że transformacja energetyczna obejmuje zarówno produkcję, jak i konsumpcję energii, ustanawiając rynek prosumenta, który nie tylko zużywa, ale i wytwarza prąd. Transformacja to wyzwanie, które nie dotyczy wyłącznie Europy. To proces, który musi być przeprowadzony w skali globu. Co więcej, nie skupia się on wyłącznie na biznesie, ale obejmuje wszystkie aspekty działalności człowieka. Zatem transformacja energetyczna jest zjawiskiem prawdziwie egalitarnym.
Drugim elementem, wskazującym na sprawiedliwość tego procesu, jest jego cel w postaci dekarbonizacji. Ograniczenie skutków zmian klimatycznych to korzyść dla każdego człowieka na Ziemi, co lepiej od nas rozumieją dziś mieszkańcy półkuli południowej, np. państw wyspiarskich, dla których zatrzymanie wzrostu poziomu mórz jest kwestią decydującą o „być albo nie być”. Ale efektem dekarbonizacji jest też po prostu dostęp do tańszej energii. Słyszy się czasem, że nie stać nas na transformację energetyczną. Należy sobie jednak postawić pytanie, czy stać nas na jej nieprzeprowadzenie i pogłębianie luki konkurencyjnej między opartą na węglu gospodarką a innowacyjną gospodarką opartą na OZE i atomie?
Przypomnijmy, że jedna 1 MWh energii elektrycznej na rynku spot (z dostawą następnego dnia) była w zeszłym roku w Polsce średnio o kilkanaście euro wyższa niż w zdecydowanej większości pozostałych krajów unijnych. Tymczasem średni koszt 1 MWh energii wytworzonej z węgla jest aż pięciokrotnie wyższy od kosztu energii wiatrowej. Różnica ta będzie się zwiększać wraz z udoskonalaniem technologii OZE oraz rosnącym kosztem uprawnień do emisji (system EU ETS).
Transformacja energetyczna zapewnia więc wreszcie wolność poprzez uniezależnienie od surowców podlegających politycznej kontroli. O znaczeniu wysiłków na rzecz uzyskania tej swobody nie trzeba przekonywać – wykazał je kryzys energetyczny. Nad źródłami odnawialnymi nikt nie może sprawować kontroli, nie mogą więc stać się instrumentem nacisku. Oczywiście zależne są one od czynników meteorologicznych. Jednak i ich wpływ można znacząco ograniczyć, świadomie budując odpowiedni – stworzony na potrzeby indywidualnych uwarunkowań danego regionu czy kraju – miks energetyczny, w którym, obok OZE, znajdzie się np. bezemisyjny atom.
Otwórzmy oczy
Elementem, który budzi największe kontrowersje, nie jest docelowy kształt systemu energetycznego. Zdecydowana większość konsumentów, producentów i uczestników rynku energii zgadza się, iż energetyka oparta o rozproszone odnawialne źródła energii będzie nie tylko mniej obciążająca dla klimatu, ale również zdecydowanie bardziej efektywna. Gorąca dyskusja dotyczy czasu i sposobu dojścia do tego docelowego systemu. Niestety, ciągle znaczące są postawy polegające na odwracaniu wzroku i ignorowaniu transformacji energetycznej.
Z ostatniej edycji przygotowywanego przez Schneider Electric i fundację Digital Poland raportu „Elektryczność 4.0”, w którym diagnozowaliśmy podejście firm do kwestii transformacji energetycznej, wynika, że zaledwie co czwarta organizacja w naszym kraju posiada strategię zrównoważonego rozwoju i plan redukcji emisji CO2. A przecież wchodzące w życie przepisy dotyczące konieczności raportowania ESG przez duże firmy – nie tylko w obszarze własnych działań, ale także w całym łańcuchu swych dostaw – już za chwilę zmienią zasady konkurencyjności rynkowej. W efekcie część podmiotów, które już dziś często borykają się z wysokimi kosztami energii, straci wiele ze swej atrakcyjności biznesowej, co wprost zagrozi im wypadnięciem z rynku. Rozwiązaniem jest inteligentna i sprawiedliwa transformacja energetyczna, czyli coś, co w Schneider Electric nazywamy przejściem na poziom Elektryczności 4.0.
Inteligentnie od początku
Transformacja to proces, do którego przystąpić trzeba planowo. By plan taki stworzyć, należy poznać swoje mocne i słabe strony, czyli w tym wypadku poziom zużycia energii i powody jej ewentualnych strat. Z pomocą przychodzi digitalizacja i opomiarowanie, co pozwala wyeliminować wszystkie przejawy niegospodarności. Najtańsza bowiem jest ta kilowatogodzina, której nie zużyjemy.
W dalszej kolejności, na podstawie uzyskanych wyników, można myśleć o krokach kolejnych, by sprostać własnemu zapotrzebowaniu na energię w taki sposób, aby była ona wolna od emisji CO2. Tu możliwości jest wiele: zakup energii pochodzącej z czystych źródeł, inwestycje w OZE czy wreszcie magazyny energii, a nawet kompleksowe mikrosieci energetyczne. Podstawą skuteczności działania są technologie cyfrowe, które umożliwiają stały wgląd w wytwarzanie i zużycie energii, monitorują jej źródła, koszty wytworzenia czy aktualne taryfy. Ponadto całemu systemowi pozwalają w dynamiczny sposób reagować na zachodzące zmiany, np. w chwilach, kiedy na skutek zachmurzenia spada wytwarzanie energii w panelach fotowoltaicznych i trzeba skorzystać z innych źródeł lub skompensować niedobory energii w jednym miejscu nadwyżkami z innego obszaru.
Wspólna droga do zmiany
Technologie cyfrowe są więc fundamentem powodzenia zmiany, w którą wkraczamy. Jak każda zmiana, także i ta rodzi niechęć i obawy. Konieczność ponoszenia wydatków inwestycyjnych postrzegana bywa jako niesprawiedliwość. Nie jest nią jednak w świetle tego, o czym już wspomniałem. Należy mieć na uwadze, że każda zainwestowana dziś w transformację energetyczną złotówka zaowocuje długofalowymi oszczędnościami – nie tylko w cenach energii, ale także w kosztach, jakie już dziś rodzi kryzys klimatyczny i idący w nim w parze kryzys socjalny.
Znajdujemy się w korzystnej sytuacji, kiedy wobec wyzwań nie jesteśmy sami – funkcjonujemy w ramach wspólnoty europejskiej. Mamy dzięki niej dostęp do wsparcia – także finansowego. Jako kraj, którego energetyka przez całe dekady opierała się na węglu, mamy słabszą pozycję startową na naszej ścieżce wiodącej w stronę dekarbonizacji, niż większość krajów Unii. Potrzebujemy zatem pewnych ułatwień, choćby w postaci dłuższego czasu na osiągnięcie postawionych przez wspólnotę celów czy większego poziomu wsparcia finansowego. Stąd konieczność rozmów z naszymi wspólnotowymi partnerami, jasnych i zdecydowanych negocjacji oraz szukania kompromisów. Tylko w ten sposób, a nie poprzez ignorowanie wyzwania, dokonamy tej istotnej zmiany, która przyniesie korzyści nie tylko nam, ale i kolejnym pokoleniom.
Materiał powstał we współpracy z Schneider Electric