Historyczne zaszłości gospodarcze i pozostające więzy lingwistyczno-społeczno-kulturowe trzymają wiele byłych republik radzieckich w szachu. Gruzja jest tego jaskrawym przypadkiem: pomimo częściowej aneksji jej terytoriów – Abchazji i Osetii Południowej – przez Rosję, Tbilisi musi utrzymywać poprawne relacje z Moskwą ze względu na handel. Państwa bałtyckie wykorzystały skomplikowaną historię i szanse, które dało wejście do Unii Europejskiej, stając się naturalnym pomostem łączącym gospodarki Unii z rosyjską.
Z danych Banku Światowego wynika, że przed pandemią, w 2019 roku Rosja z 14-proc. udziałem była najważniejszym odbiorcą litewskiego eksportu; równocześnie 14,5 proc. litewskiego importu pochodziło z Rosji. W łotewskim eksporcie Rosja, po Litwie i Estonii, zajmowała trzecie miejsce z udziałem na poziomie 9 proc.; w estońskim – czwarte z 8,4-proc. udziałem. Z Rosji Estonia importowała 9,6 proc. dóbr i usług nabywanych za granicą, co było jedynie o 0,2 pkt proc. mniej niż z Niemiec – największego partnera importowego kraju.
Wybiórczy Robin Hood
Firmom z państw bałtyckich trudno uwolnić się od odbiorców z Rosji. Według litewskiego Urzędu Statystycznego po inwazji Moskwy na Ukrainę, tylko nieco ponad połowa litewskich firm eksportujących do Rosji zerwała więzi biznesowe z państwem-agresorem. Ponad 260 litewskich firm nadal eksportuje do Rosji m.in. optykę, instrumenty medyczne i pomiarowe, pojazdy, sprzęt elektryczny, sprzęt wideo i dźwiękowy, a także kotły i sprzęt mechaniczny. Te towary, które nie są objęte sankcjami, nadal trafiają z Litwy do Rosji.
Towarami objętymi sankcjami też da się handlować. Według Eurostatu litewski eksport do Rosji spadł o 35 proc. w 2022 roku, ale już eksport do sąsiadów Rosji podwoił się. Na przykład eksport do Białorusi wzrósł o 215 proc. Litwa zaczęła np. eksportować do Gruzji maszyny do przetwarzania danych – tu z powodu niskiej bazy wzrost wynosi 14 tys. proc.
Estonia odnotowała wzrost eksportu do Kazachstanu, Kirgistanu i Armenii: przed rosyjską inwazją do tych krajów wysyłała towary i usługi za 3 mln dolarów miesięcznie, teraz jest to 13 mln dolarów. Wiele z tych towarów nigdy nie dociera do miejsca przeznaczenia – tym zasadniejsze staje się podejrzenie o tranzyt do Rosji.
Danny’ego Archera gra kto inny
Pomimo nadzwyczajnego wzrostu eksportu na Kaukaz i do Azji Centralnej kraje bałtyckie nie są beneficjentami wojny. Dane celne z platformy Trade Data Monitor, na które powołuje się portal POLITICO, pokazują, że Gruzja odnotowała wzrost wolumenu handlu z Rosją o 22 proc. w ciągu roku od rozpoczęcia przez Moskwę inwazji na Ukrainę, a ilość alkoholu eksportowanego do Rosji wzrosła o ponad 120 proc. Eksport Kazachstanu do Rosji w tym samym okresie zwiększył się o około 57 proc. Armenia, która utrzymuje bliskie więzi handlowe z Rosją, odnotowała w ubiegłym roku niespodziewany wzrost PKB o 11 proc., podczas gdy eksport do Rosji wzrósł pięciokrotnie, a transfery z Rosji wzrosły siedmiokrotnie rok do roku, według Banku Światowego. Kraj odnotował nadwyżkę budżetową, a jego waluta, dram, umocniła się od kursu 0,0082 zł za 1 drama w lutym 2022 roku do 0,012 zł za jednego drama w maju 2023 – w tym czasie to jedno z rekordowych umocnień na świecie. Mówiąc o tym, kto zarobił na wojnie, należałoby zacząć od Kaukazu i Azji Centralnej, a nie państw bałtyckich.
Zamiana ról
Premier Estonii Kaja Kallas przyznała w wywiadzie dla Financial Times, że handel z Rosją omijający zachodnie sankcje przyciąga firmy w krajach bałtyckich, pomimo jasnego stanowiska tych krajów w sprawie wojny w Ukrainie.
„Najłatwiej byłoby zakazać wszelkiego tranzytu niektórych towarów. To byłoby najłatwiejsze dla naszych służb celnych, ale problem polega na tym, że jeśli kraje bałtyckie to zrobią, to te towary po prostu pójdą inną drogą”, wskazuje Kallas. Litewscy politycy z kolei rozważali określenie towarów i kierunków wysokiego ryzyka, aby móc lepiej je śledzić i zapobiegać omijaniu sankcji.
W krajach bałtyckich rośnie więc niepokój co do skuteczności sankcji. Takich problemów nie mają już politycy krajów kaukaskich, które faktycznie odnotowują na tym znaczące korzyści gospodarcze. Kallas rozmawiała z prezydentem Armenii, a premier Litwy, Ingrida Šimonytė, z prezydentem Gruzji. „Oni nie widzą wzrostu napływu towarów z krajów bałtyckich. To do nich nie dociera. To jest powód do zmartwień”, powiedziała Kallas FT.
Można więc powiedzieć, że role się odwróciły: Kaukaz wykorzystuje swoje położenie, aby stać się pomostem między Unia Europejską a Rosją, a kraje bałtyckie mają bieg z obciążeniem historycznym i gospodarczy problem jak zastąpić handel z Rosją.