Zmiany w prawie na lepsze, choć z uwagami
18 maja bieżącego roku do Sejmu wpłynął rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie żeglugi i portów morskich oraz niektórych innych ustaw. Owe „inne ustawy” to między innymi ustawa o działaniach antyterrorystycznych, zwana żargonowo ustawą antyterrorystyczną i proponowane zmiany w tej ustawie ściśle wiążą się z ochroną morskiej infrastruktury krytycznej. Znajdują się w niej także zmiany w przepisach dotyczących ochrony granicy powietrznej państwa, w tym przechwytywania statków powietrznych.
Na gruncie obecnych regulacji, to ustawa antyterrorystyczna jest w założeniu nakładką na przepisy dotyczące wszystkich innych działań organów administracji państwowej polegających na:
- zapobieganiu zdarzeniom o charakterze terrorystycznym,
- reagowaniu na nie
- oraz usuwaniu ich skutków.
Nie wprowadza więc rewolucji w zakresie znanego dobrze systemu, ale określa podmioty kluczowe w wykonywaniu poszczególnych zadań. Zasadniczo, w zakresie zapobiegania wiodącym organem jest Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. To właśnie szef tej agencji jest organem koordynującym czynności operacyjno-rozpoznawcze i analityczne, podejmowane w tym zakresie przez inne służby i podmioty. Minister właściwy do spraw wewnętrznych jest odpowiedzialny poprzez podporządkowane sobie służby za reagowanie na występujące zdarzenia. Występuje tutaj mechanizm koordynacji: na miejscu zdarzenia o charakterze terrorystycznym dowodzi jedna osoba, która ma prawo kierować czynnościami podejmowanymi przez właściwe służby lub organy w ramach ich ustawowych zadań. Jest to wyznaczony przez komendanta głównego lub komendanta wojewódzkiego Policji funkcjonariusz, zaś w razie zdarzenia na terenie wojskowym – żołnierz żandarmerii wojskowej, wyznaczony przez ministra obrony lub komendanta głównego ŻW.
Ten porządek jest jasny i zrozumiały tak długo, jak zdarzenie ma miejsce na lądzie. W przypadku takim jak: wybuch bomby w autobusie, wzięcie zakładników w sali koncertowej czy innych znanych przypadkach mechanizm powinien działać dobrze. Problemem jest to, że zamachy terrorystyczne mogą się wydarzyć także na morzu.
Ustawa antyterrorystyczna zawiera zapis mówiący, że działania antyterrorystyczne mogą być prowadzone także poza granicami Polski – na akwenach w polskiej strefie odpowiedzialności SAR. Niestety, pominięto inne regulacje dotyczące obszarów morskich, przede wszystkim wyłącznej strefy ekonomicznej. Skutkiem tego jest niejasny status działań, które byłyby prowadzone w celu ochrony polskiej infrastruktury i żeglugi w naszej wyłącznej strefie ekonomicznej a poza strefą SAR. Niestety takie obiekty są, w tym są to platformy wydobywcze, co więcej mogą i będą się pojawiać kolejne tego rodzaju obiekty.
Ponadto, ustawa antyterrorystyczna na lądzie wypełniała istniejącą próżnię prawną, wcześniejsze działania były podejmowane na podstawie wielu odmiennych ustaw (np. ustawy o policji). Na morzu od roku 2008 obowiązywały przepisy dotyczące zdarzeń terrorystycznych. W szczególności ustawa o ochronie żeglugi i portów, oprócz wielu innych regulacji, określała zasady postępowania, gdyby doszło do sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa żeglugi i obiektów portowych, portów oraz innej infrastruktury z nimi związanej na skutek użycia jednostki pływającej jako środka ataku terrorystycznego. Wówczas możliwe jest zastosowanie środków przewidzianych w ustawie o Straży Granicznej, a gdyby nie były one wystarczające lub mogły okazać się niewystarczające, Minister Obrony Narodowej może wydać decyzję zezwalającą na zastosowaniu na polskich obszarach morskich niezbędnych środków przez siły zbrojne, do zatopienia tego statku włącznie.
Jest to implementacja procedury „Maritime Renegade” do polskiego systemu prawnego. Zasadniczą intencją wdrożenia takiej regulacji jest więc wprowadzenie procedur reagowania na zagrożenie atakiem terrorystycznym z użyciem jednostki pływającej, w tym samobójczego. Nie rozwiązywało to szerszego problemu ochrony antyterrorystycznej na morzu oraz roli sił zbrojnych. O ile na lądzie można użyć żołnierzy do udzielenia pomocy Straży Granicznej i żołnierzom tym przysługuje prawo użycia broni, to ustawa nie zawierała zapisów pozwalających na wsparcie tej formacji na obszarach morskich. Ustawa antyterrorystyczna nie była tu adekwatnym rozwiązaniem właśnie z powodu wspomnianego zapisu ograniczającego zakres działań do strefy SAR.
Pojawia się tu po pierwsze kolizja aktów prawnych, gdyż inny tryb kierowania działaniami przewidują przepisy o ochronie żeglugi, a inny ustawa antyterrorystyczna. Przepisy o ochronie żeglugi dotyczą tylko żeglugi i portów, a działania antyterrorystyczne nie muszą się do tych obiektów ograniczać czy wreszcie, zagrożenia terrorystyczne na obszarze morskim to nie tylko łodzie kierowane przez samobójców, jak to miało miejsce w przeszłości. Niestety, w obowiązującym stanie prawnym widoczne są poważne luki. Obecnie proponowane zmiany poprawią ten stan rzeczy. Przede wszystkim, działania antyterrorystyczne będą mogły być prowadzone także w wyłącznej strefie ekonomicznej. Ponadto, proponowana jest zmiana przepisów ustawy o Straży Granicznej w taki sposób, aby siły zbrojne mogły być użyte do wsparcia tej formacji także na polskich obszarach morskich.
Zmiany dla żeglugi i portów
Najwięcej zmian dotyczy jednak ustawy o ochronie żeglugi i portów morskich. Najważniejszą z nich jest to, że sił zbrojnych można użyć do ochrony nie tylko żeglugi i portów. Pojawia się kilka nowych kategorii obiektów. Są wśród nich wymienione wprost strategiczne budowle, takie jak Baltic Pipe czy terminal LNG w Świnoujściu; obiekty, urządzenia i instalacje wchodzące w skład infrastruktury zapewniającej dostęp do portów o podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej (Gdańsk, Gdynia, Szczecin i Świnoujście) oraz różnego rodzaju obiekty, znajdujące się w wyłącznej strefie ekonomicznej, w tym: sztuczne wyspy, morskie farmy wiatrowe, rurociągi, kable energetyczne i telekomunikacyjne. W razie wystąpienia zagrożenia terrorystycznego użycie wojska może nastąpić w sytuacji, gdy siły Policji oraz Straży Granicznej okazują się niewystarczające, lub mogą okazać się niewystarczające, i wymagany jest wniosek Ministra Spraw Wewnętrznych skierowany do Ministra Obrony Narodowej. Wówczas minister ten może podjąć decyzję o zastosowaniu niezbędnych środków, w tym do zatopienia jednostki czy pojazdu pływającego użytego jako środek ataku terrorystycznego.
Ponadto nowelizacja wprowadza także dodatkową przesłankę użycia wojska. Mianowicie, Minister Obrony Narodowej w razie zagrożenia wspomnianych obiektów i instalacji na skutek działania obcych okrętów wojennych lub obcych wojskowych obiektów pływających może podjąć decyzję o zastosowaniu przez Siły Zbrojne RP na polskich obszarach morskich niezbędnych środków – i znów wówczas można taki okręt lub obiekt zniszczyć. Istotne jest to, że nie jest wówczas wymagany wniosek Ministra Spraw Wewnętrznych.
W obydwu przypadkach, następstwem decyzji ministra jest utworzenie zgrupowania zadaniowego, podporządkowanego Dowódcy Operacyjnemu Rodzajów Sił Zbrojnych i określenie środków jakie mogą być użyte oraz ewentualnych ograniczeń. Ponadto użycie uzbrojenia powinno nastąpić w sposób minimalizujący zagrożenie dla życia lub zdrowia osób postronnych. Jeśli niezbędne jest uwolnienie zakładników, na pokładzie jednostki znajduje się urządzenie wybuchowe, statek jest niezwłocznie i nieuchronnie wykorzystany jako środek ataku o charakterze terrorystycznym lub jest obcą jednostką wojskową – nie obowiązuje także zasada minimalizacji skutków wobec osób będących sprawcami oraz używanych przez nich jednostek pływających.
Są to zmiany daleko idące i generalnie – na lepsze. W szczególności, zgodnie z nowelizacją – jeśli wejdzie ona w życie – znacząco zwiększy się możliwość użycia sił wojska, a zwłaszcza Marynarki Wojennej, do pomocy Straży Granicznej. Żołnierzom będą przysługiwać nie tylko, jak dotychczas, „lądowe” uprawnienia np. do legitymowania, przeglądania zawartości bagaży czy zatrzymania, ale rozszerzone zostaną także na uprawnienia „morskie” zawarte w art. 14-18 Ustawy o Straży Granicznej.
Dowódcom okrętów MW będą więc przysługiwać uprawnienia takie jak dowódcom jednostek pływających SG – a więc mogą: wezwać do zatrzymania, nakazać zawinięcie do wskazanego portu, poddać kontroli. Dotyczy to zarówno jednostek na morzu terytorialnym (na przykład w razie stwierdzenia, że jakaś jednostka wysadza ludzi na brzeg przy pomocy łodzi, naruszając obowiązujące przepisy), jak również w celu ochrony praw Rzeczypospolitej Polskiej w wyłącznej strefie ekonomicznej – co bezpośrednio przekłada się na ochronę infrastruktury krytycznej. Z tych uprawnień wynika także prawo do użycia uzbrojenia celem zatrzymania takiej jednostki. Dzięki temu potencjał Straży Granicznej może zostać łatwo wsparty przez okręty Marynarki Wojennej oraz inne zasoby Sił Zbrojnych.
Co ważne, ustawa o Straży Granicznej daje duże pole manewru w zakresie możliwości wsparcia – nie jest wymagane na przykład wprowadzenie stopnia alarmowego, nowelizacja mówi, że powodem takiego użycia sił wojska mogą być „względy bezpieczeństwa państwa”. Oznacza to, że będzie można na przykład skierować okręty do ochrony ważnych transportów morskich (np. gazu, ropy, sprzętu wojskowego) wówczas, gdy będzie potrzebne wsparcie Straży Granicznej. Ponadto wojsko może działać wspólnie z pogranicznikami, ale może także prowadzić czynności samodzielnie.
Najważniejszym jednak elementem tej nowelizacji jest rozszerzenie możliwości zwalczania zagrożenia dla żeglugi i infrastruktury na morzu poprzez już nie tylko zatrzymywanie do kontroli, ale zwalczanie – w tym zatapianie – w razie zaistnienia zagrożenia, zarówno otwartego (militarnego) jak również terrorystycznego i hybrydowego. Tam, gdzie występować będą jednostki udające jednostki cywilne lub pozbawione przynależności państwowej, łatwiejsze będzie użycie wojska. Może to przy tym przyjąć różne formy.
Niszczenie zagrożenia to nie wszystko
Medialnie najwięcej uwagi dotąd poświęcono zatapianiu ewentualnych renegatów, ale doprecyzowane w projekcie nowelizacji przepisy pozwalają także na skuteczne użycie choćby zasobów wojsk specjalnych w celu abordażu jednostki. Zasadnicze jest bowiem doprecyzowanie i rozszerzenie zakresu użycia broni. Ponownie, coś co zostało zrobione w odniesieniu do działań kontrterrorystycznych na lądzie siedem lat temu, teraz ma szansę zaistnieć w kontekście działań prowadzonych na morzu.
Proponowane przepisy nie zawierają jednak szczegółowych regulacji pozwalających uznać jednostkę pływającą za środek ataku terrorystycznego. Jest to niestety o tyleż problematyczne, że ta sama nowelizacja zawiera także przepisy nowelizujące ustawę o ochronie granicy państwowej, ale dotyczące statków powietrznych i tam z kolei znajduje się długa lista warunków pozwalających na zakwalifikowanie statku powietrznego jako „podejrzanego”, „prawdopodobnego” lub „potwierdzonego” Renegade. W przypadku jednostek pływających, na gruncie obecnych i proponowanych zmian, każdy przypadek wykrycia podejrzanej jednostki pływającej będzie wymagał indywidualnej oceny, bez możliwości wykorzystania kryteriów zapisanych w ustawie. Może to okazać się problematyczne, zwłaszcza gdy chodzi o szybkość podejmowania decyzji. Sprawa będzie oczywista, jeśli do ataku już dojdzie i na przykład statek czy platforma zostaną ostrzelane. Procesy decyzyjne potencjalnie mogą być łatwiejsze, jeśli zostałyby uzyskane wcześniejsze informacje wywiadowcze na przykład identyfikujące daną jednostkę jako wykorzystywaną przez terrorystów.
Biorąc pod uwagę, że w ustawie zapisano że wojsko może wejść do akcji w sytuacji, gdy siły i środki będące w dyspozycji Straży Granicznej czy Policji zostaną wyczerpane lub ich użycie mogłoby okazać się nieskuteczne, można jednak zadawać pytanie, jak zostałaby podjęta decyzja w sytuacji wykrycia podejrzanej jednostki pływającej, która mogłaby być środkiem ataku terrorystycznego lub narzędziem działań hybrydowych?
Oczywistymi symptomami możliwego zagrożenia jest na przykład wejście w strefę zamkniętą dla żeglugi, zbliżenie się do obiektu infrastruktury krytycznej (zwłaszcza wejście w strefę bezpieczeństwa), brak odpowiedzi na wezwania do identyfikacji i zatrzymania się, zaobserwowane opuszczanie z pokładu jednostki łodzi czy pojazdów bezzałogowych czy wreszcie sama obecność bezzałogowych pojazdów podwodnych czy nawodnych. Ponadto cały czas możliwe jest stosowanie innych środków zwiększających prawdopodobieństwo wykrycia podejrzanej jednostki. Takim rozwiązaniem może być choćby właśnie stałe lub czasowe wyznaczanie stref bezpieczeństwa lub zamkniętych dla żeglugi. To jest jednak rozwiązanie, które czasem może się sprawdzić, a czasem nie i ma swoje ograniczenia. Dodatkowo, obca jednostka pływająca nie musi zawsze wchodzić w strefę zakazu czy ograniczenia żeglugi, ale spoza jej granicy użyć na przykład środków bezzałogowych.
Rzeczą oczywistą jest to, że jeśli zostałaby wykryta podejrzanie zachowująca się jednostka – na przykład przebywająca bez wyraźnego uzasadnienia przez dłuższy czas w pobliżu obiektu infrastruktury krytycznej – to powinna stać się przedmiotem zainteresowania właściwych organów, poczynając od administracji morskiej i Straży Granicznej. W razie wykrycia, że z pokładu jednostki opuszczono na przykład bezzałogowe pojazdy podwodne – można je potencjalnie zniszczyć a samą jednostkę poddać kontroli lub dokonać na nią abordażu. Ten zakres uprawnień jest obecnie zastrzeżony dla służb państwowych. Niestety, w zakresie bezpośredniej ochrony obiektów, pracownikom ochrony przysługują uprawnienia wynikające z dotychczasowych przepisów, a więc istnieje poważna luka. Wykrycie bezzałogowego intruza na przykład w basenie portowym oznacza sytuację kryzysową, gdzie do tej pory brak jest jednoznacznych regulacji prawnych, nie wspominając o narzędziach.
W przypadku zaistnienia zdarzenia o charakterze terrorystycznym można także podjąć (zgodnie z literą ustawy o działaniach antyterrorystycznych) działania mające na celu wyeliminowanie bezpośredniego zagrożenia dla życia, zdrowia i wolności osób czy zagrożenia dla mienia. Wówczas jednak obowiązują inne zasady, w szczególności – dowodzenie pozostaje w rękach funkcjonariusza policji, ponadto użycie wojska wymaga wprowadzenia trzeciego lub czwartego stopnia alarmowego. W większości przypadków atak terrorystyczny na morzu musi zostać dokonany z wykorzystaniem jednostki pływającej jako środka ataku, należy więc uznać, że działania prowadzone na podstawie ustawy antyterrorystycznej będą miały charakter wtórny wobec prowadzonych na podstawie ustawy o ochronie żeglugi. Istnieje tu przestrzeń do doprecyzowania tego podziału. Na gruncie zarówno obecnych przepisów, jak i proponowanej nowelizacji można sądzić, że ustawa antyterrorystyczna może mieć pierwszeństwo w sytuacji, gdy jednostka pływająca nie będzie środkiem ataku, lecz stanie się celem. Takim przypadkiem może być wzięcie zakładników na przykład na platformie wiertniczej lub jednostce pływającej bez zamiaru jej użycia do dalszego ataku, a więc sytuacja inna niż „Maritime Renegade”. Należy jednak mieć na uwadze, że zakres zdolności niezbędnych do reakcji jest zbliżony.
Pojawia się jednak dość oczywiste pytanie: jeśli nowelizacja przepisów o ochronie żeglugi wejdzie w życie i będzie można zniszczyć np. bezzałogowiec atakujący Baltic Pipe czy gazoport – to czy jesteśmy w stanie to zrobić?
Obecnie posiadamy zasoby pozwalające na monitorowanie polskich obszarów morskich. Administracja morska zarządza Krajowym Systemem Bezpieczeństwa Morskiego, w skład którego wchodzą między innymi stacje radiolokacyjne i odbiorniki systemu automatycznej identyfikacji statków (AIS). Swoje brzegowe systemy obserwacji technicznej posiadają także Marynarka Wojenna (Punkty Obserwacyjne MW) oraz Morski Oddział Straży Granicznej, posiadający Zautomatyzowany System Radarowego Nadzoru Polskich Obszarów Morskich na który składa się 19 Posterunków Obserwacji Technicznej (punktów obserwacji radiolokacyjnej i telewizyjnej). Zasadniczym ograniczeniem tych systemów jest to, że są one zdolne do obserwacji powierzchni morza. Ponadto omawiane systemy znajdują się na lądzie, jedynym wyjątkiem są instalacje Krajowego Systemu Bezpieczeństwa Morskiego posadowione na platformie Baltic Beta. Oznacza to, że dotyczą ich ograniczenia wynikające ze zjawiska horyzontu radiolokacyjnego.
W zakresie jednostek pływających oraz statków nasze zdolności mogą robić wrażenie, jeśli weźmiemy pod uwagę same liczby. Sama Straż Graniczna posiada dwa patrolowce projektu SKS-40, dwa poduszkowce, osiem kutrów patrolowych i około trzydziestu łodzi motorowych rożnych typów. Są to jednostki przeznaczone do wykonywania typowych zadań granicznych i policyjnych, a więc przenoszące ograniczoną paletę sensorów, nie wspominając o efektorach, którymi są doraźnie montowane karabiny maszynowe i broń osobista załogi. Mogą więc wykryć i śledzić podejrzaną jednostkę nawodną i podjąć próbę jej zatrzymania. Nie ma niestety informacji wskazujących, aby były to jednostki zdolne do wykrywania zagrożeń podwodnych (na przykład bezzałogowych, nie mówiąc o załogowych pojazdach podwodnych, płetwonurkach). Także wejście do służby nowego pełnomorskiego patrolowca znacząco nie zmieni tej sytuacji. Potencjalnie możliwe jest stosowanie doraźnych rozwiązań, na przykład wykorzystanie jednostek patrolowych jako platform dla lekkich pojazdów bezzałogowych (jak znana w MW Gavia), jednak są to półśrodki.
Podobnie sytuacja przedstawia się w zakresie środków lotniczych. Samoloty i śmigłowce patrolowe, których Straż Graniczna posiada osiemnaście, w tym pięć przeznaczonych do działań nad morzem, mogą wykonywać zadania wykrywania i śledzenia jednostek nawodnych – nie są jednak uzbrojone. W przypadku Policji, jej możliwości są na tyle ograniczone, że w kontekście tego tekstu są pomijane, poza kilkoma śmigłowcami które mogą być doraźnie użyte do działań patrolowych oraz w przypadku większych maszyn (S-70i) – interwencyjnych, wspierających działania pododdziałów specjalnych.
Ustawa antyterrorystyczna, a Straż Graniczna
Należy przy tym zwrócić uwagę na jeden fakt. Choć nie zostało to wprost wyrażone w żadnym dokumencie rangi strategicznej, proponowana nowelizacja zakłada, że będzie istnieć próg zdolności Straży Granicznej, po przekroczeniu którego będzie musiało wejść do działania wojsko. Dotyczy to zwłaszcza używania uzbrojenia wobec jednostek pływających i będących narzędziem ataku. Można więc podejrzewać, że zdecydowano się na kontynuację dotychczasowego podziału ról pomiędzy Straż Graniczną a Marynarkę Wojenną, zakładającego stricte policyjną rolę tej pierwszej, zaś użycia sił zbrojnych w sytuacjach trudniejszych. Z jednej strony pozwala to uniknąć dublowania zdolności, z drugiej strony może być wyzwaniem dla systemu kierowania i dowodzenia.
Zdolności Marynarki Wojennej w zakresie przeciwdziałania i reagowania na zagrożenia terrorystyczne czy hybrydowe są także ograniczone stanem, w jakim znajduje się ten rodzaj sił zbrojnych. Wprawdzie MW posiada siły, zdolne do zwalczania zagrożeń podwodnych, jednak – poza siłami obrony przeciwminowej – są to w tej chwili trzy okręty nawodne oraz czekające następców już o wiele za długo śmigłowce lotnictwa morskiego. Nie dotyczy to przy tym tylko zdolności do zwalczania wykrytych zagrożeń. Problemem jest przede wszystkim zdolność do ich wykrycia, a mowa jest o ochronie zarówno portów, szlaków żeglugowych, jak również rosnącej liczby obiektów na wodach terytorialnych i w wyłącznej strefie ekonomicznej. Bezwzględnie niezbędna jest poprawa zdolności w zakresie zwalczania zagrożeń podwodnych zarówno sił okrętowych, jak również i lotnictwa. Należy także rozważyć budowę systemu obserwacji hydroakustycznej, swoistego polskiego SOSUS, mającego zapewnić świadomość sytuacyjną na polskich obszarach morskich.
Największy potencjał obecnie posiadamy w zakresie sił obrony przeciwminowej. Oznacza to możliwość skutecznej reakcji, ale tylko na jeden z możliwych scenariuszy ataku, zakładający skryte podłożenie urządzeń wybuchowych na przykład przy kablach podmorskich, rurociągach czy na podejściach do portów. Gdy mowa o zagrożeniach podwodnych, niezbędne jest więc zrealizowanie projektu Ratownik – a więc pozyskanie wielozadaniowego okrętu ratowniczego, zdolnego także do prowadzenia szerokiego spektrum prac podwodnych, dającego ważne zdolności w sytuacjach kryzysowych. Przykładem jest użycie szwedzkiego okrętu ratowniczego i wsparcia prac podwodnych Belos po sabotażu gazociągów Nord Stream.
W przypadku wykrycia jednostki nawodnej, możliwości jej zatrzymania lub zatopienia także są ograniczone. O ile posiadana liczna flota małych trałowców proj. 207 może być wykorzystana w charakterze doraźnych jednostek patrolowych, zwłaszcza że zadania przeciwminowe będą przejmować niszczyciele min proj. 258 to jednak ich prędkość i uzbrojenie mogą okazać się niewystarczające. Innych jednostek jest niewiele, ponownie, główną siłą są nieliczne i w większości starsze okręty wchodzące w skład Dywizjonu Okrętów Bojowych. Teoretycznie, potencjał zwalczania celów nawodnych mamy duży – są to zarówno okręty, zwłaszcza przenoszące rakiety RBS-15, jak również siły Morskiej Jednostki Rakietowej. Czy jednak jest sens do małego bezzałogowca strzelać ciężką i drogą rakietą, pomijając już inne uwarunkowania, w tym czas reakcji? Można więc także rozważyć rozbudowę zdolności do wykrywania i zwalczania małogabartytowych celów nawodnych, wykorzystując zarówno załogowe i bezzałogowe platformy powietrzne (na przykład wykorzystując w tym celu, lub wręcz przenosząc do lotnictwa morskiego już zamówione samoloty TB-2) oraz morskie. W tym przypadku należy bezwzględnie dokończyć realizację programu Miecznik, gdyż zdolności fregat rakietowych są cenne także w zakresie ochrony infrastruktury krytycznej (co potwierdza przybycie włoskiego okrętu do Polski). Niezbędne jest także zrealizowanie programu Orka oraz innych ważnych dla potencjału morskiego państwa programów.
W odniesieniu do tych drugich, można pokusić się o rozważenie celowości pozyskania platform zdolnych do wykrywania zagrożeń na morzu i ich neutralizacji, oraz wsparcia działań kontrterrorystycznych i przeciwdziałania zagrożeniom hybrydowym. Jednostki te powinny być zdolne do długotrwałego przebywania w morzu, wykrywania i zwalczania celów nawodnych, podwodnych i powietrznych (w tym bezzałogowych). Oznaczałoby to pozyskanie dużych patrolowców lub jednostki zbliżonej do koncepcji korwety patrolowej. Ta ścieżka ta wymaga dalszych analiz, zwłaszcza że alternatywnym rozwiązaniem może być pozyskanie większej liczby fregat rakietowych.
Ostatnim, choć nie najmniej ważnym elementem tego systemu, są siły pododdziałów specjalnych. Obecna sytuacja jest wręcz paradoksalna. W razie konieczności podjęcia działań na morzu, na przykład dokonania siłowego wejścia (abordażu) na stawiającą opór lub niekooperującą jednostkę pływającą, może zostać użyty pododdział specjalny Morskiego Oddziału Straży Granicznej, pododdziały Wojsk Specjalnych (JW. Grom i JW. Formoza), zdolności do działań na morzu budowano także w Policji, widoczne są także morskie ambicje Żandarmerii Wojskowej. Jednak należy mieć na uwadze jedno. Pewne zdolności można uzyskać łatwo, jak choćby łatwo jest nabyć łodzie bojowe. Przeprowadzenie operacji kontrterrorystycznej wymaga jednak przerzucenia na miejsce zdarzenia sił zdolnych do wykonania tego zadania i udzielenia im wsparcia. Jest to niewykonalne bez silnego komponentu okrętowego.
Komentarzy 1