W ostatnim czasie w niewielkich odstępach czasu docierają do nas informacje o kolejnych sukcesach ukraińskich autonomicznych jednostek nawodnych, m.in. typu Magura V5. Ataki ukraińskich platform autonomicznych wchodzących w skład „Grupy 13” (morskiego oddziału ukraińskiego wywiadu wojskowego HUR), wsparte odpowiednią oprawą medialną, nieomal wyreżyserowane, rosną do rangi działań spektakularnych.
Efekt jest tym większym, iż poważne straty zadawane są przez marynarkę pozbawioną floty (przynajmniej poza symbolicznym wymiarem) przeciwnikowi o przytłaczającym potencjale. Nie wiadomo jaki procent akcji ukraińskich jednostek kończy się sukcesem, bez wątpienia jednak warto bliżej przyjrzeć się środkom w postaci bezzałogowych jednostek nawodnych.
Analizując sytuację na Morzu Czarnym, Ukraina wykorzystuje narzędzia w postaci autonomicznych jednostek nawodnych do osiągania celu w postaci odmowy przeciwnikowi swobodnego wykorzystania morza. Będąc stroną słabszą i pozbawioną sił nawodnych, przejmuje inicjatywę przeciwstawiając się rosyjskim dążeniom do sprawowania kontroli akwenu i utrzymania morskiej blokady państwa (kordon). Teoria prowadzenia działań na morzu mówi o dążeniu stron do sprawowania kontroli akwenu w domenach nawodnej, powietrznej i podwodnej w określonym czasie i na określonej przestrzeni.
Działania ukierunkowane na osiągnięcie tak sprecyzowanego celu obejmują zwalczania sił nawodnych, podwodnych i powietrznych przeciwnika (anti). Ta strona, która nie ma wystarczających sił do sprawowania kontroli, dążyć będzie przy wykorzystaniu dostępnych środków do ograniczenia sprawowania kontroli przez przeciwnika. W tym celu wykorzystywane są miny morskie, okręty podwodne, siły nawodne oraz brzegowy potencjał uderzeniowy.
Działania przy użyciu dostępnego potencjału ukierunkowane będą właśnie na dążenie do przeciwdziałania (odmowy) swobodnemu wykorzystaniu akwenu przez przeciwnika (ang. sea denial). Głównym narzędziem pozostającym w dyspozycji Ukrainy są baterie przeciwokrętowych kierowanych pocisków rakietowych, zarówno konstrukcji własnej, jak i przekazane przez partnerów zagranicznych.
Dzięki tym systemom możliwe było wyparcie floty rosyjskiej z akwenów przybrzeżnych (pamiętamy widok rosyjskich okrętów obserwowanych na horyzoncie z Odessy) i cofnięcie się kordonu blokady morskiej na odległość przynajmniej 200 km (zasięg współczesnych pocisków przeciwokrętowych). Bezzałogowe jednostki autonomiczne stały się natomiast narzędziem do przeniesienia działań daleko poza zasięg systemów rakietowych, atakowania baz morskich (samodzielnie oraz z dronami powietrznymi) i patrolowania akwenów wzdłuż okupowanego wybrzeża Krymu w poszukiwaniu celów w postaci okrętów i statków rosyjskich. Dzięki rozwojowi technologii stają się tym samym efektywnym, choć wcale nie nowym, środkiem walki na morzu.
Co możemy powiedzieć o przebiegu udokumentowanych ataków? Dokonywane są one pod osłoną nocy, drony atakują kolejno w ten sposób, iż ich operatorzy obierają za cel newralgiczne miejsca okrętów przeciwnika (okolice rufy, mechanizmów napędowych i urządzeń sterowych) z zamiarem ich unieruchomienia. W tej fazie pozostałe drony pozostają w pewnej odległości od celu. W dalszej części ataku operatorzy starają się zwielokrotnić efekt poprzez spowodowanie eksplozji w już porażonej części celu. Nie mamy tu do czynienia z jednoczesnym atakiem z wielu kierunków, a raczej z efektem zaskoczenia (czasem całkowitego o czym świadczy brak przeciwdziałania ze strony okrętów rosyjskich) i rozwijaniem powodzenia ataku poprzez kolejne uderzenia.
Nie wszystkie ataki prowadzone są jednak według tego samego scenariusza, ani też nie zawsze kończą się sukcesem – poważnym porażeniem lub wręcz zatopieniem okrętu rosyjskiego. Tak było w przypadku przeprowadzonego ok. 142 km na północny zachód od cieśniny Bosfor ataku na rosyjski okręt rozpoznawczy proj. 18280 „Iwan Churs”.
Drony zdaniem strony ukraińskiej musiały przebyć dystans 500 km, aby zaatakować na wskazanej pozycji. W czasie misji Ukraińcy musieli zmagać się z trudnymi warunkami pogodowymi, utratą sygnału a więc i zerwaniem kontroli nad jednostkami, co okazało się elementem krytycznym i przesądzającym o braku osiągnięcia zaskoczenia (utrata sterowania na 100 m od okrętu celu). Mimo kłopotów (niektórym dronom skończyło się paliwo) i przeciwdziałania przeciwnika (Rosjanie w ciągu kilkugodzinnego pojedynku mieli wystrzelać całą dostępną amunicję), operatorzy dronów kontynuowali śledzenie okrętu aż do momentu osiągnięcia sukcesu – rosyjski okręt miał zostać uszkodzony. Powyższe świadczy o dostosowywaniu się Ukraińców do zmiennej sytuacji taktycznej, ich determinacji i elastyczności w trakcie trwania misji.
Do sukcesów ukraińskich platform bezzałogowych przyczyniają się w dużej części sami Rosjanie. Jeśli wierzyć doniesieniom medialnym o powodach zdymisjonowania admirała Sokołowa ze stanowiska dowódcy Floty Czarnomorskiej, przełożeni przyczyniali się do osłabienia zdolności defensywnych rosyjskich okrętów. Mowa tu o blokowaniu wykorzystania systemów do wykrywania i zwalczania dronów (własne bezzałogowe platformy powietrzne, systemy termowizyjne, zestawy szybkostrzelne, itp.) i ogólną niechęć do nowoczesnych rozwiązań (w dodatku zaburzających sylwetki okrętów) oraz przejawiania inicjatywy przez podwładnych na rzecz przejmowania dowodzenia i kierowania działaniami na poziomie taktycznym.
We wrześniu 2022 roku, jedna z ukraińskich bezzałogowych jednostek nawodnych została wyrzucona na brzeg morski w okolicach Sewastopolu. Świadkowie mieli jednocześnie zaobserwować wybuchy innych platform bezzałogowych w tym rejonie. Zdaje się, iż Rosjanie nie dostrzegli nowego typu zagrożeń lub całkowicie je zbagatelizowali. Z drugiej strony Rosjanie ujawnili informacje o działaniach podejmowanych przez bezzałogowe jednostki nawodne własnej konstrukcji, których celem miały być obiekty infrastruktury ukraińskiej (most graniczny z Rumunią w obwodzie odeskim).
Oczywiście dostrzec można zmiany w taktyce Rosjan i podejmowanie prób zwalczania dronów nawodnych. Przykładem mogą tu być wydarzenia z sierpnia 2023 roku, kiedy to ukraińska bezzałogowa jednostka nawodna została wykryta podczas przejścia morzem a następnie zniszczona ogniem z pokładów śmigłowców rosyjskich (prawdopodobnie w fazie przejścia do wykonania ataku na port w Noworosyjsku).
Do tej pory celem działań ukraińskich bezzałogowych jednostek nawodnych były okręty wojenne i statki rosyjskie, jak:
- duże okręty desantowe (proj. 775 Ropucha „Cezar Kunikow”, „Oleniegorskij gorniak”),
- małe kutry desantowe (proj. 17700 Serna, D-144, D-199 zatopione podczas rajdu na port w Czornomorskim na zachodnim wybrzeżu Krymu),
- okręt patrolowy (proj. 22160 „Siergiej Kotow”, jak się później okazało ze śmigłowcem Ka-29 na pokładzie),
- korweta rakietowa proj. 1239 „Samum” zaatakowana we wrześniu 2023 roku. Do przeprowadzenia ataku wykorzystane miały zostać dwie eksperymentalne półzanurzalne jednostki bezzałogowe,
- niszczyciel min proj. 23040G „Władimir Kozicki” zniszczony w bazie w Sewastopolu podczas rajdu w listopadzie 2023 roku, prawdopodobnie przez bezzałogową jednostkę Sea Baby,
- zbiornikowiec „SIG” zaatakowany na południe od Cieśniny Kerczeńskiej (sierpień 2023),
- transportowiec „Sparta IV” powracający z Syrii, w eskorcie fregaty proj. 1135M „Pytliwyj” oraz patrolowca proj. 22160 „Wasilij Bykow”, zaatakowanego bez sukcesu we wschodniej części Morza Czarnego,
- tankowiec „YAZ” i zaopatrzeniowiec „Ursa Major” zaatakowane we wrześniu 2023 roku. Według strony rosyjskiej 11 ukraińskich bezzałogowych platform nawodnych zniszczonych miało zostać przez siły ochrony (jednostki patrolowe i śmigłowce),
- okręt rozpoznawczy proj. 864 Wisznija („Priazowje”) zaatakowany w północnowschodniej części Morza Czarnego prawdopodobnie przez grupę sześciu ukraińskich bezzałogowych platform morskich. Atak miał miejsce na pełnym morzu, w lipcu 2023 roku.
Drony nawodne wzięły także udział w ataku na bazę w Sewastopolu (atak przy użyciu bezzałogowych platform powietrznych i nawodnych skutkować miał uszkodzeniem fregaty „Admirał Makarow”, który po zatopieniu krążownika „Moskwa” stanowi flagową jednostkę Floty Czarnomorskiej) we wrześniu 2022 roku i w marcu 2023 roku oraz w Noworosyjsku w listopadzie 2022 (nie odnotowano sukcesów), aby po raz kolejny uderzyć w bazę w Noworosyjsku w sierpniu 2023 roku, kiedy porażony został duży okręt desantowy („Oleniegorskij gorniak”).
Pojawiły się spekulacje o wykorzystywaniu systemu Starlink do utrzymania komunikacji z dronami morskimi. Dostępne filmy, dokumentujące przebieg ataków (np. na bazę w Sewastopolu), wskazują na przejmowanie kontroli nad jednostkami w fazie ataku (manewrowanie w celu uniknięcia ognia przeciwnika lub spowodowania eksplozji we wcześniej porażonej części celu). Obrazy z kamer zamontowanych na pokładach jednostek bezzałogowych świadczą, iż jednostki nie posiadają wysokich poziomów autonomiczności wskazujących np. na możliwość selektywnego wyboru celu, a są sterowane przez operatorów.
Orientacyjne lokalizacje ataków bezzałogowych systemów nawodnych Ukrainy
Analizując ataki z wykorzystaniem bezzałogowych jednostek nawodnych stwierdzić można, iż:
- w zasięgu oddziaływania ukraińskich, bezzałogowych jednostek nawodnych znajdują się regiony znacznie oddalone od wybrzeży znajdujących się pod kontrolą Ukrainy, w tym wschodnie wybrzeża Morza Czarnego,
- dowódcy planują śmiałe rajdy na rosyjskie bazy, co stwarza sytuację, iż okręty nie są bezpieczne we własnych bazach,
- dochodzi do ewolucji taktyki użycia systemów bezzałogowych, w postaci mieszanych, jednoczesnych i kolejnych ataków bezzałogowych systemów powietrznych i nawodnych, co zwiększa skalę oddziaływania na przeciwnika, zmusza go do stosowania różnych form obrony i zwiększa szanse na powodzenie,
- bezzałogowe jednostki nawodne jak Magura V5 są w stanie przenikać i głęboko penetrować kontrolowane przez Rosjan obszary Morza Czarnego, co stawia pod znakiem zapytania skuteczność rosyjskich systemów antydostępowych (A2, anti access). Przypuszczać można, iż jednostki Magura poruszają się w ciągu dnia z niewielką prędkością lub wręcz pozostają w trybie standby (niska sylwetka i odpowiednie malowanie) dla oszczędzania cennych zasobów energetycznych, a przemieszczają się nocą,
- bezzałogowe jednostki nawodne operują w grupach po kilka jednostek (3-6), jednak doniesienia wskazują na wykorzystanie do kilkunastu jednostek w jednym ataku,
- jednostki bezzałogowe atakowały zarówno okręty wojenne czy statki cywilne, jak i obiekty infrastrukturalne,
- do ataków wykorzystywane są nowe typy pojazdów, stale udoskonalane (Magura V5, Sea Baby czy Kozak Mamaj – prędkość ok 110 km/h, 6 m długości, 850 kg materiałów wybuchowych),
- ataki z wykorzystaniem bezzałogowych jednostek nawodnych wykorzystywane są medialnie. Nie bez znaczenia jest także oddźwięk propagandowy, ukazujący w niekorzystnym świetle potęgę rosyjską na morzu, która ponosi poważne straty w starciu z przeciwnikiem pozbawionym na Morzu Czarnym konwencjonalnych sił nawodnych i podwodnych,
- wydaje się naturalnym kierunkiem dalszych działań po pierwsze kontynuowanie dotychczasowej taktyki dalekich patroli, wyczekiwania i ataków z zaskoczenia, jak też i wdrożenia zupełnie nowych form wykorzystania USV np. operujących w rojach przy wykorzystaniu elementów sztucznej inteligencji. W warunkach prowadzenia wojny jest to oczywiście trudne i pochłania cenne zasoby, przede wszystkim czas i fundusze,
- strona ukraińskie rozwija także platformy półzanurzalne (o jeszcze mniejszej sygnaturze),
- przewidywać można, iż wśród form przeciwdziałania atakom USV na morzu wdrożone zostanie wprowadzenie sił eskorty dla jednostek zaopatrzeniowych (w tej roli często występują okręty desantowe), usprawnienie procesu prowadzenia obserwacji przestrzeni nawodnej, wyposażenia okrętów w kolejne systemy samoobrony (zestawy artyleryjskie i broń maszynowa), jak i systemy walki radioelektronicznej (oddziałujące na systemy komunikacji i wymiany danych bezzałogowych jednostek nawodnych).
Zamiast podsumowania
W postrzeganiu wykorzystania morskich systemów bezzałogowych dostrzec można dwie, skrajnie odmienne postawy. Z jednej strony jest to lekceważenie lub wręcz ignorowanie znaczenia tego typu środków we współczesnym morskim teatrze działań. Przejawiać się ono może niechęcią do wprowadzania zmian, podążaniem utartymi ścieżkami myślenia i wykorzystaniem w działaniach sprawdzonych, konwencjonalnych środków walki, w tradycyjny – co więcej – w przewidywalny dla potencjalnego przeciwnika, sposób. Z drugiej strony pojawiają się liczne głosy świadczące o całkowitym zachłyśnięciu się systemami autonomicznymi, przejawiającymi się opiniami o potrzebie zastąpienia nimi sił okrętowych (nawodnych i podwodnych).
Przekaz ten dopełniają często odwołania „do Bałtyku”, jako akwenu dogodnego do operowania „wyłącznie dla niewielkich okrętów”, niejako reminiscencji idei starć lekkich nawodnych sił uderzeniowych epoki zimnej wojny. Oba poglądy należy zdaniem autora odrzucić. Nie ma bowiem w dającej się przewidzieć przyszłości szans na zastąpienie sił okrętowych bezzałogowymi jednostkami nawodnymi i podwodnymi.
Będą one natomiast integralną częścią potencjału (ilościowego i jakościowego) charakteryzującego tzw. zrównoważone siły morskie. Jednostki autonomiczne oferują zwiększenie efektywności wykorzystania systemów uzbrojenia, zwiększenie bezpieczeństwa sił własnych – także przeciwko dronom przeciwnika (ochrona sił w bliskim ich sąsiedztwie – strefy buforowe), jak i tworzą możliwość kreowania wysuniętej obecności (forward presence).